niedziela, 24 maja 2015

Camp

 Hayley z każdym dniem coraz bardziej zadomowiała się w obozie. Od pierwszych chwil pokochała piękne tereny, miejsca treningowe i ludzi. Tak, herosi byli naprawdę wspaniali. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że wciąż nie została uznana. Mieszkała w domku Hermesa, a tam nie było wcale tak fajnie jak mogło się zdawać. To nie tak, że dzieci boga złodziei się jej psociły, jednak czuła się tam po prostu nieswojo. Wiedziała, że to nie jest jej miejsce.
  Tego dnia Hayley ćwiczyła z manekinami. Jej pracę nadzorował sam Percy, jeden z najbardziej uzdolnionych obozowiczów. Pokazywał jak odpowiednio wykonać pchnięcie, czy atak z półobrotu. W sumie nie było to takie trudne.
- Nieźle  - powiedział syn Posejdona kiwając głową, gdy Hayley kończyła trening. - Idzie ci naprawdę dobrze.
  McCollen uśmiechnęła się w odpowiedzi i odłożyła miecz na bok. Usiadła na pobliskiej ławce jednocześnie chwytając butelkę z piciem. Upiła kilka porządnych łyków, była naprawdę spragniona. Lubiła przebywać na polu treningowym, dźwięk ciosów i zderzających się broni był muzyką dla jej uszu.
- To ty jesteś tą nową, nieuznaną? - Hayley usłyszała głos zza pleców.
 Obróciła głowę i ujrzała dziewczynę. Wysoką i dobrze zbudowaną z włosami w kolorze ciemnego blondu  i z przewiązaną przez nie bandamką. Brązowe oczy dziewczyny patrzyły na nią hardo, wręcz wyzywająco.
- Zależy kto pyta - odparła Hayley patrząc się na dziewczynę z zaciekawieniem.
- Clarisse La Rue - nastolatka przedstawiła się, jej głos był oschły.  -  Zapamiętaj, to niezwykle ważne, żebyś wiedziała kto cię zaraz pokona.
 Hayley odłożyła gwałtownie picie i podniosła się z ławki zaciskając pięści. Sprawa była jasna, Clarisse wyzwała ją na pojedynek. A ona zamierza się go podjąć. Hayley należała do ludzi, którzy nigdy się nie poddają i nie uciekają, mimo że nie zawsze wychodzi jej to na dobre.
- Czyli mam rozumieć, że jesteś chętna na mały wpierdol?
Hayley szybko upewniła się, że Clarisse trzyma miecz w ręku i zaatakowała pamiętając o odpowiedniej postawie. Nogi w lekkim rozkroku, zgięte w kolanach. Stopy rozstawione pod kątem,
Córka Aresa zablokowała jej pierwszy cios robiąc unik, dziewczyna spróbowała przeprowadzić kontratak, ale Hayley szybko wytrąciła jej miecz z dłoni. Wykorzystując doświadczenie w sztukach walki podcięła jej nogi. Walka przebiegła szybko, ale efektownie. Każdy obozowicz przyglądał się starciu. McCollen przystawiła miecz do gardła Clarisse.
- Wciąż uważasz, że mnie pokonasz? - parsknęła, ale nastolatka nie patrzyła się na nią.
 Spoglądała na symbol, który pojawił się nad głową Hayley. Dwie skrzyżowane włócznie obracały się w kółko kładąc delikatny cień na jej ciemne włosy.
- Witaj wśród dzieci Aresa - mruknęła pod nosem jej przeciwniczka, nie bardzo podobał się jej fakt, iż są siostrami.
Hayley spojrzała się na nią ze zmarszczonymi brwiami, nie miała pojęcia o czym mówi, dopóki nie spojrzała się w górę.  Ares niekoniecznie był jej faworytem w liście potencjalnych ojców, ale westchnęła z ulgą, lepszy bóg wojny niż wieczne mieszkanie w domku Hermesa. Hayley odłożyła miecz z powrotem na ławkę i wyciągnęła rękę w stronę La Rue, skoro były siostrami to wolała jakoś naprawić ich relacje, a to był pierwszy krok.  Clarisse przyjęła pomocą dłoń i podniosła się z ziemi lustrując wzrokiem Hayley.
- Idź spakuj swoje rzeczy i przyjdź za piętnaście minut pod domek Aresa, ten z numerem pięć - powiedziała dosyć oschle grupowa i odeszła otrzepując swoje ubrania z ziemi.
- Mam przesrane  u niej, co? - Hayley zwróciła się do Percy'ego, który wciąż stał obok.
- Mogło być gorzej - powiedział szczerze, choć wiedział iż Clarisse potrafi być okropna. 
- Jasne.
Hayley zebrała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła do jedenastki, cieszyła się na myśl, że opuści ten domek, jednak bała się tego co czeka ją za drzwiami jej nowego lokum. "Dam radę", pomyślała motywująco, gdy przekręcała klamkę.
***********
I w końcu jest! <3  Mam nadzieję, że wam się spodobało, bo są to moje pierwsze wypociny od bardzo długiego czasu. W sumie to cieszę się na myśl, że w końcu wracam do pisania. Brakowało mi tego! <3 
Jak zawsze  zachęcam do wyrażania opinii w komentarzach, są one dla mnie bardzo ważne :) 

1 komentarz: