wtorek, 23 grudnia 2014

Prophecy

Szybkie info - W ostatnim poście zjadło mi końcówkę i dopiero teraz to zauważyłam, także proszę doczytajcie bo już dopisałam :)
*********
Hayley czuła się nieswojo w otoczeniu tylu ludzi. Po tak drastycznych przejściach, wolałaby schować się pod kołdrę i nie wychodzić spod niej przez następny rok. Tymczasem musiała zadowolić się szybkim prysznicem i zamianą ubrań. Postanowiła trzymać się myśli, że w końcu wszystkie dziwne sytuacje w jej życiu zostaną wyjaśnione. Nigdy więcej nie będzie musiała zastanawiać się nad swoim zdrowiem psychicznym, kiedy ludzie zaczną zmieniać się w potwory i tylko ona będzie to widzieć.
  W pomieszczeniu znajdowało się około 10 osób. Wszyscy byli widocznie przygnębieni i niezadowoleni ze ścisku, który zapanował w niewielkim pokoju wypełnionym krzesłami i ławami.  Jakaś czarnowłosa dziewczyna z napisem "I'm Katie" na koszulce, pocieszała dwóch chłopaków, którzy byli do siebie tak podobni, że z pewnością byli braćmi. Niedaleko łysy, naburmuszony chłopak mruczał coś pod nosem. Pod ścianą rozmawiało kilka dziewczyn, co jakiś czas rzucając spojrzenia w stronę Hayley. Wszyscy byli czymś zajęci, przez co Hayley poczuła się jak intruz. Ona jedyna była niczego nieświadoma, a jedyne osoby, które mogły jej coś wyjaśnić zniknęły. Shurellia i Lorie obiecały, że wrócą, ale najwyraźniej niezbyt prędko.
 Drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł wściekły Percy. Zaraz za nim do pokoju weszły dwie dziewczyny, a chwile po nich, mężczyzna na wózku inwalidzkim i chłopak poruszający się o kulach z czapką na głowie. Wszyscy odwrócili się w ich stronę i zamilkli.
- Dziękuje, że wszyscy zgodziliście się spotkać w tych warunkach.  - Powiedziała blondynka i złapała Percy'ego za rękę. - Jak pewnie możecie się domyśleć, nastąpił kolejny atak. Porwana została Vanessa Pilferer. Jej uprowadzenie zostało poprzedzone atakiem Lami, więc stało się jasne, że poprzednie zaginięcia nie były przypadkiem.
- Ale przecież nie nastąpiła jeszcze żadna przepowiednia, więc skąd mamy mieć pewność, że to prawdziwe zagrożenie? - Z końca sali odezwała się Aria. Hayley nie zauważyła jej wcześniej.
Rozpoczęła się dyskusja, z której nastolatka nie rozumiała nic. Ciągle jedynie słyszała coś o Olimpie, obozie i walce. Wszystko wydawało się jej być bezsensu. Normalny człowiek słysząc to wszystko, wyszedłby, wsiadł w pierwszy pociąg i wrócił do Trenton. Ale Hayley wiedziała, że nie jest normalna, więc zamiast tego zagwizdała donośnie zwracając uwagę wszystkich zebranych.
- Przepraszam bardzo, że przerywam, ale wciąż nie rozumiem po co tutaj jestem. Czy mógłby mi to ktoś w końcu tak wyjaśnić?! - Dziewczyna stanęła na krześle i krzyknęła.
- Hayley? - Spytał z dziwieniem Percy. - To ty byłaś z Shurelią i Lorie?
- Tak i teraz to ja będę zadawać pytania. Kim wy do cholery jesteście, kto porwał Vanessę, o co chodzi z tą całą przepowiednią i co ja mam z tym wspólnego?
- Chodź ze mną dziecko. - Odezwał się mężczyzna na wózku.
Hayley skinęła głową i wyszła za nim. Po drodze czuła na sobie spojrzenia nastolatków, ale miała to gdzieś. Wyprostowała się i dumnie przemierzyła pokój, całkowicie ignorując szepty.
Po wyjściu zamknęła drzwi i ruszyła za wózkiem. W końcu dotarli na dziedziniec, który pierwszy raz od przybycia dziewczyny był całkowicie pusty. Zatrzymali się dopiero przy niewielkiej fontannie. Hayley usiadła na jej krawędzi i z wyczekiwaniem spojrzała na mężczyznę w średnim wieku. Miał on przerzedzone włosy i brodę oraz tweedową marynarkę oblaną kawą.
- Jestem Chejron. - Mężczyzna przedstawił się i wyciągnął do niej rękę.
- Hayley. - Odparła dziewczyna.
- A więc, Hayley. Czy miewałaś w życiu dziwne sytuacje, jak...boja wiem... ataki dziwnych stworzeń, a raczej potworów? Albo po prostu masz dysleksję i ADHD?
- Tak. - Odpowiedziała  bez zastanowienia.
- Widzisz, nie jesteś jedyna. Takich jak ty są dziesiątki, a część z nich przed chwilą poznałaś.  Jesteście herosami, dziećmi bogów. -Chejron powiedział to w ten sam sposób jakby mówił, że pije wodę. - Greccy bogowie od setek lat schodzą na ziemię i spotykają się ze śmiertelnikami. Z takich związków rodzą się dzieci półkrwi. Przykładem może być Herakles, Achilles, albo po prostu ty. Twój umysł jest nastawiony na starożytną Grekę, a ADHD to odruchy bitewne.
- Czekaj. - Odezwała się Hayley. - To niemożliwe. Znam oboje swoich rodziców, więc to nierealne żeby spłodził mnie jakiś bóg.
- Jesteś pewna, że są to twoi prawdziwi rodzice?
Hayley musiała dłużej zastanowić się nad tym pytaniem. Między nią a mamą widać było podobieństwo, minimalne, ale jednak. Natomiast ojca nigdy nie poznała. Mama zawsze unikała rozmów na jego temat i pochowała wszystkie zdjęcia. Fakt, że jej ojciec był bogiem, wyjaśniłby dziwne zachowanie matki oraz te wszystkie spotkania z potworami. Hayley nie drążąc  dalej pokręciła głową i dała dalej mówić Chejronowi.

6 komentarzy:

  1. Pierwszy !
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział =)
    Pozdrawiam na odległość
    Hiszpan
    Amigos =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowuż króciutko :( Szkoda, bo świetnie piszesz :D
    Cudowny rozdział :D Szkoda tylko, że od początku wiemy, kto jest jej ojcem :D
    Czekam na nn ;)

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeej, przerwać w takim momencie, no wiesz? ;) Genialne! <3 Czekam na więcej! ^^ Jak dla mnie jeden z lepszych rozdziałów. <3 Koochaaaam. *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle czekam na więcej1 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No przeczytałam, przeczytała, wiesz, że czytam, po prostu nie chce mi się pisać komentarzy
    XD <3

    OdpowiedzUsuń