Hayley pociągnęła za klamkę i drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Dziewczyna nie była pewna co zobaczy po drugiej stronie. Na zdjęciach pokoje internatu wyglądały na proste i zadbane, a jak w rzeczywistości wyglądał pokój 14 było jedną wielką tajemnicą. Do teraz.
Dębowe panele podłogowe komponowały się dość ładnie ze szmaragdową farbą pokrywającą ściany. Ktoś w szkole wyraźnie lubił ten kolor, bo nie była to pierwsza rzecz tego koloru jaką spotkała Hayley w internacie. Obok drzwi znajdowało się narożne, podwójne biurko w kolorze białym. Na przeciwko niego stała duża szafa w podobnym odcieniu. Pionowe okno z zasłoniętą roletą znajdowało się równoległe do drzwi.Pod oknem stała mini lodówka, a po jej obu stronach szafki nocne oraz łóżka przy ścianie. Na jednym z legowisk leżała dziewczyna. Hayley wiedziała, że niejaka Aria będzie jej współlokatorką. Dziewczyna miała delikatne rysy twarzy i prosty nos. Czarne oczy wpatrywały się w kartkę, którą trzymała na kolanach. Czerwone włosy związała w nijakiego koka, a ubrana była w pomarańczowy podkoszulek z napisem "Obóz półkrwi" oraz jeansy. Słysząc, że drzwi otwarły się uniosła swój wzrok na Hayley.
- Cześć. - Powiedziały w tym samym czasie i zaśmiały się.
- Jestem Hayley. - Nastolatka podała dziewczynie rękę. - Ty pewnie jesteś Aria?
- Miło mi cię poznać. - Odpowiedziała dziewczyna. - Przepraszam, ale uczę się także ten... Rozpakuj się i potem pogadamy, okej?
- Okej. - Odparła Hayley.
Poczuła się spławiona przez koleżankę, ale nie przeszkadzało to jej. Nie przyszła tu zdobywać przyjaciół, nie wróci tu za rok, może nawet wyrzucą ją za mniej niż dwa miesiące. Usiadła na łóżku stojącym po prawej i sięgnęła torbę. Chciała wyjąć telefon, aby dać znać Maxowi i Opal, swojej najlepszej przyjaciółce, że już dotarła. Jednak szybko odłożyła torbę przypominając sobie, że w tej szkole sprzęty elektroniczne typu telefony, komputery i mp3 były zabronione. Załamana tym faktem powlokła się do szafy i rozpakowała swoje rzeczy. Nie zajęło jej to długo. Kilka koszulek, spodni, bluz, dwie kurtki i trzy pary butów. To wszystko co wzięła nie licząc bielizny i innych niezbędnych rzeczy. Na szafce nocnej postawiła ramkę ze zdjęciem, na którym ona i Nathaniel całują się, oraz budzik w kształcie biedronki. Do szafki schowała kilka książek i innych drobiazgów, które wzięła aby poczuć się jak u siebie. Wszystko zajęło jej nie więcej niż piętnaście minut, bynajmniej tak twierdziła biedronka. Hayley widząc, że Aria wciąż pochłania zawartość widocznie starej i pogniecionej kartki opadła na łóżko, które zaskrzypiało pod jej ciężarem. Ułożyła wygodniej poduszkę i zapadła w sen.
********
Hayley otaczała ciemność i nie mam tu namyśli takiej ciemności do której oko z czasem się przyzwyczaja i zaczyna widzieć kontury przedmiotów. Mam namyśli całkowitą ciemność, w której nie da się zobaczyć niczego. Mimo to nie bała się, jedynie zżerała ja ciekawość co dalej. Nienawidziła świadomych snów, zazwyczaj były straszne i zwiastowały, ze w jej życiu pójdzie coś nie tak. Najgorsze było to, że najczęściej spełniały się.
- Ares! - Potężny głos odezwał się z ciemności, a Hayley przeszły dreszcze.
- Tak, Zeusie? - Odezwał się drugi głos. Ten był jednak inny i dziwnie znajomy.
- Czy ja dobrze słyszałem, że pozwoliłeś aby ta dziewczyna przeniosła się do Nowego Yorku?!
- Tu będzie bardziej bezpieczna. - Odparł spokojnie drugi głos.
- Ona tak, a co z nami? Nie słyszałeś przepowiedni?! Ona.....
********
Drzwi otworzyły się z hukiem i wyrwały Hayley ze snu. Do pokoju weszła dziewczyna o nienaturalnie białych włosach i fiołkowych oczach. Wyglądała trochę jak postać z bajki animowanej.
- Obudziłam cię? Bardzo przepraszam. - Jej głos drżał i wydawał się sztuczny.
- Nie szkodzi. - Odparła Hayley i podniosła się z łóżka.
- Jestem Shurelia. - Przedstawiła sie dziewczyna, a jej głos stał się bardziej naturalny.
- A ja Hayley.
- Tak właśnie myślałam. Nowi uczniowie rzadko pojawiają się pod koniec semestru.
- Czego tu szukasz O'Lautner? - Do rozmowy wtrąciła się Aria.
- Przyszłam przywitać się z Hayley, ale skoro tak bardzo przeszkadza ci moja obecność to nie ma sprawy wyjdę. - Powiedziała Shurelia i zacisnęła dłonie w pięści.
- Żegnaj. - Aria uśmiechnęła się sztucznie i wróciła do swojej kartki.
- Nie będę się narzucać, aczkolwiek gdybyś jeszcze kiedyś miała problemy ze snem to mieszkam pod trójką.
Shurelia zarzuciła swoje długie włosy za ramię i wyszła z uśmiechem na twarzy.
- Co? Czekaj, skąd ty to wiesz?!
Hayley wybiegła na korytarz, ale Shurelia zniknęła już za rogiem całkowicie ignorując jej nawoływania.
******
Rozdział może nie jest jakiś wybitny jak z resztą cały ten blog, ale mam nadzieje, że się podoba :)
Jeśli to czytasz to zostaw komentarz, abym wiedziała, że kogokolwiek interesują moje wypociny, przyjmę każdą krytykę :)
Aaaaa! Boskie! Uwielbiam Twój styl pisania, a pomysł ze szkołą/akademią dla herosów w Nowym Jorku jest świetny!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna fabuła, podoba mi się twój styl pisania, jednak uważaj na tytuły rozdziałów, bo czasem robisz w nich błędy. Ogólnie uwielbiam twojego bloga i z niecierpliwością czekam na następny rodział
UsuńJula dziękuje ;) Mogłabyś mi powiedzieć gdzie zrobiłam błąd? Tłumaczę sama, także spodziewałam się, że mogę coś popieprzyć ;)
UsuńNo super rozdział :D Twój styl pisania jest dobry, a sama treść tego rozdziału pobudza wyobraźnie i ciągle próbuje sobie odpowiedzieć na pytanie "co będzie dalej?" Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje ;)
UsuńTrafiłam tu przez stronkę na facebook'u. Wszystkie rozdziały włącznie z prowadzeniem przeczytałam w niecałe 30 minut i powiem ci jedno. Czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńBoskie! Czekam na więcej. Pozdrawiam i weny życzę :^
OdpowiedzUsuńNie ma co się powtarzać, wszystko co chciałam napisać, napisali poprzednicy, ale chciałam żebyś wiedziała, że jestem :)
OdpowiedzUsuń