Kiedy Hayley miała pięć lat jej mama dostała awans, który był jednoznaczny z przeprowadzką do Trenton. Dziewczyna do tej pory pamięta jak stała na podjeździe. Z misiem w ręku żegnała swoich przyjaciół z tamtych lat. Płakała, mówiła, że będzie tęsknić, ale prawda jest taka, że z czasem ich twarze zamazały się, imiona uciekły ze wspomnieć, a ból po stracie minął. Pięciolatki zbyt często zmieniają znajomych, w ten czy inny sposób. Jednak wraz z wiekiem przyjaciele są coraz bardziej stałym elementem życia i przestają się zmieniać z tak wielką częstotliwością. Często w wieku szesnastu lat zmiana środowiska stanowi duży problem, nastolatki mają problem z adaptacją w sytuacji, gdyby wszystko zmienia się zbyt drastycznie.
Hayley nie jest wyjątkiem. Mimo dużej ilości szkół jest przyzwyczajona do swoich przyjaciół i nigdy nie przypuszczała, że tak szybko zostanie zmuszona do rozłąki z nimi. Teraz wiedząc, że zaraz odjedzie poczuła się znowu jak pięciolatka. Zagubiona, niepotrafiąca zrozumieć nowej sytuacji. Ręce trzęsły się jej kiedy pakowała ostatnią walizkę do auta. Bagażnik czarnego audi zamknął się z hukiem. Jeszcze tylko wsiąść, poczekać aż mama odpali silnik i nie będzie już odwrotu. Hayley postanowiła się nie żegnać. Napisze do wszystkich kiedy będzie już w Nowym Yorku. Powtarzała sobie, że jest silna, że da radę i nie zadzwoni do Jules, Deana, a co najważniejsze Natha.
- Jesteś gotowa? - Spytała Grece.
Mama Hayley schodziła po schodkach z wrodzonym wdziękiem. Ubrana była w czarne leginsy i białą koszulę, w ręce trzymała modną czarną torebkę.
- Oczywiście. - Głos Hayley przepełniony był goryczą pomieszaną z nutką ironii.
- Nathaniela, jeszcze nie ma?
- On nie przyjdzie. - Odpowiedziała sucho nastolatka.
- Nie bądź głupia, kochanie. Na pewno przyjdzie, przecież dzwonił dziś do mnie. - Grece wsiadła do auta w wyraźnie dobrym humorze. - No wskakuj, poczekamy na niego w aucie.
Hayley oparła się o auto dając wyraźnie do zrozumienia, że poczeka tu. To było najdłuższe dziesięć minut w jej całym życiu, ale gdy zobaczyła idącego chodnikiem Natha, zapragnęła by trwały dłużej. Jak on się dowiedział?
- Cześć, Hayley. - Chłopak stanął przed nią zbyt szybko.
Widok Nathaniela zamurował dziewczynę. Chłopak Hayley związał włosy w kitkę, miał dżinsową kurtkę i luźne czarne spodnie. Na plecach miał zieloną kostkę, całą w naszywkach jego ulubionych zespołów. Między parą zapanowała głucha cisza, powietrze stało się gęste od niewypowiedzianych słów.
- Wsiadaj do auta, jadę z wami. - Powiedział stanowczo Nath.
Nie zwracając uwagi na protesty dziewczyny wsiadł do auta. Hayley wiedząc, że już nie wygra usiadła obok niego. Nastolatek był wyraźnie zadowolony, że zachował się bardziej uparcie od swojej partnerki. Takie sytuacje nie zdarzały się zbyt często.
Kiedy samochód ruszył, a krajobraz zaczął się zmieniać, Hayley poczuła dziwny ucisk w żołądku. Mijając wjazd na autostradę czuła, że od teraz nic już nie będzie takie same.
Ciekawy rozdział. :D
OdpowiedzUsuńTylko zjadłaś słówko ("Nie zwracając [uwagi] na protesty dziewczyny...") i literkę ("jadę z [w]ami..."). :D
Czekam na następny rozdział. :D (chyba, że jest, a ja go nie widzę XD)
tak to jest jak się na szybko z kartki przepisuje xd Jeszcze nie ma, ale spróbuję dziś ewentualnie jutro coś napisać :)
UsuńWybacz, że nie komentowałam wcześniejszych wpisów (Które bardzo mi się podobały), ale brak czasu ;/
OdpowiedzUsuńCzekam na Obóz Herosów :D
To trochę jeszcze poczekasz, bo nie planuję jakiegoś dłuższego mieszkania w obozie :) Aczkolwiek herosi zaczną się pojawiać w najbliższym rozdziale (prawdopodobnie wstawię go dziś lub jutro, bo zaczęłam pisać xd) A i dziękuje :D
UsuńHm... Trochę mnie zaskoczyło to, że Nath nie odpuścił. Myślałam, że się pożegnają i krzyżyk na drogę, a tu niespodzianka xd
OdpowiedzUsuń